Poleć stronę

Zapraszam do obejrzenia strony „Spieszmy się kochać ludzi… - Spieszmy się kochać ludzi…” 

Zabezpieczenie przed robotami. Przepisz co drugi znak, zaczynając od pierwszego.

Pola oznaczone * są wymagane.

Spieszmy się kochać ludzi…

Aktualności

2010-04-27

              - pozegnanie10-01.jpg

Katastrofa pod Smoleńskiem, która pochłonęła tyle istnień ludzkich, z pewnością poruszyła do głębi każdego z nas. Dotarła do nas prawda o tym, jak kruche jest życie ludzkie i jak bezlitosna jest śmierć. Dotyka ona każdego, bez względu na to, czy ktoś jest wielkim tego świata, czy zwykłym człowiekiem. W obliczu śmierci czujemy się bezradni, a jedyne co możemy uczynić, to współczuć rodzinom, które śmierć tych osób najboleśniej dotknęła i jako ludzie wierzący modlić się za ofiary tragedii. W obliczu takich wydarzeń stać nas jednak na zjednoczenie. Pokazaliśmy to, tłumnie gromadząc się na ulicach Warszawy i przed Belwederem.

 - pozegnanie10-07.jpg

Z pewnością był to wyraz współczucia i czynnego uczestnictwa w naszej narodowej żałobie. Ale być może była to też pewna rekompensata tym osobom, rekompensata naszego sumienia, za to, że nie odbieraliśmy ich właściwie i nie docenialiśmy za życia. Smutne jest to, że człowiek musi umrzeć, by dopiero zauważono jego wartość. Przekonaliśmy się, jak byliśmy urabiani medialnie dla celów politycznych. Wielu uważało, że nasz zmarły Prezydent to osoba staroświecka i zaściankowa, niepotrzebnie wywołująca upiory przeszłości. Dla wielu był niepoprawny politycznie, gdyż poprawni „dyplomaci” woleli przyjmować „ulizaną” postawę względem chociażby Rosji, niż dociekać prawdy. Tymczasem ten człowiek pokazał, że prawdziwa siła i godność Polaka, prawdziwe pojednanie między narodami, ma swoje źródło w świadomości własnych korzeni, historii oraz w prawdzie i wartościach, które Europie dało chrześcijaństwo. Może wielu otworzy oczy i uzmysłowi sobie, że istnieje coś takiego w strategii mediów, co określamy manipulacją. Stosując ją można przedstawiać fakty, osoby, wypowiedzi w takim kontekście i świetle, by wywołać pożądany odbiór słuchacza, pozytywny lub negatywny. W tym przypadku był to raczej odbiór negatywny. Dla wielu bowiem pragnących „robić interesy” na urzędach, ktoś sprawiedliwy będzie zawsze niewygodny. A ponieważ nie można go dopaść w inny sposób, to przynajmniej ośmiesza się w oczach publiki. Z taką właśnie „miłością bliźniego” mieliśmy do czynienia. Rodzi się więc pytanie o szczerość publicznych aktów żalu, które miały miejsce w wykonaniu wielu. Czyżby otworzyły się im oczy duszy i pękła ciasna skorupa serca, ukuta przez egoistyczne aspiracje polityczne? Jeśli tak, to Bogu dzięki! Czas pokaże, na ile był to szczery żal, a na ile hipokryzja wygodna i potrzebna dla pozytywnej opinii społeczeństwa oraz darmowa kampania wyborcza.

Każdy z nas pisze również historię swojego życia. Pisze ją wraz z ludźmi, z którymi złączyło nas życie. Słabość natury ludzkiej spowodowana grzechem pierworodnym sprawia, że serce nasze może również obrosnąć ciasną skorupą nieczułości na człowieka, który żyje obok nas. Do pewnych sytuacji i osób przyzwyczajamy się. W myśleniu dziecka wydaje się oczywistym to, że jest matka, która przygotuje obiad, upierze i uprasuje, przytuli, pocieszy. Normalnym jest to, że ojciec czuwa nad rodziną, może czasami zaprowadzi trochę musztry w jej strukturach. Przyzwyczajamy się, że gdzieś w swoim pokoiku egzystuje babcia, czy dziadek, przesuwający w palcach paciorki różańca za swoje wnuczęta. Może trochę za głośno słuchają „Radio Maryja”, może za bardzo zrzędzą z racji wieku, może są irytujący w odbiorze młodych. Małżonkom nieraz powszednieją dni, może brakuje aspiracji, by ożywić uczucie i relacje małżeńskie, by docenić siebie i powiedzieć jak są dla siebie nawzajem potrzebni. Osoby te tworzą klimat naszej codzienności, który staje się oczywisty i nie skupiający specjalnie uwagi. Dopiero, gdy ktoś odchodzi, umiera, wówczas otwierają się nam oczy na to, ile znaczył w naszym życiu i jacy byliśmy nieczuli i niewdzięczni. Ich odejście rodzi nieraz potworną pustkę i żal. Tyle bowiem słów mogliśmy im powiedzieć, a nie powiedzieliśmy, nie podziękowaliśmy, nie okazaliśmy naszej miłości, nie doceniliśmy ich trudu i wysiłku… A przecież to miłość prowadzi do zbawienia, miłość która przyjmuje postać nie koniecznie tylko uczucia, ale życzliwego nastawienia serca, motywującego do tego, by zauważyć drugą osobę, docenić ją i stać się dla niej lustrem, w którym dostrzeże ona swoją wartość i godność dzięki naszej miłości. Zatem spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…

ks. Jerzy Chwiećko